Mówi się, że dane to złoto. I faktycznie tak jest. Ale obecnie sztuką nie jest samo zbieranie danych, tylko ich odpowiednia analiza, interpretacja i wykorzystanie. Tak jak słusznie zauważył Peter Sondergaard (Gartner):
Information is the oil of the 21st century, and analytics is the combustion engine (tłum. Informacje to ropa XXI wieku, a analityka to silnik spalinowy)
Decyzje oparte na danych dają przewagą. Jak dużą? Lepiej odwrócić pytanie: ile można stracić, jeżeli brakuje odpowiednich elementów, by je przedstawić otoczeniu. To idealna misja dla storytellingu opartego na danych. Zacznijmy od podstaw: definicja storytellingu opartego na danych I już na samym początku książki Michała Szudejko miłe zaskoczenie: warto przeczytać wstęp. Dlaczego? Żeby dowiedzieć się, jak czytać książkę, do kogo jest ona kierowana i czy można wybrać tylko niektóre fragmenty, żeby uzyskać upragnioną wiedzę na temat storytellingu danych.
Sam Autor określił grupy czytelników i przyporządkował im te rozdziały, które mogą być dla nich najbardziej przydatne. Ja, no cóż, zignorowałam te rekomendacje, bo chciałam uzyskać szerszy obraz, czym tak naprawdę jest storytelling danych.
No właśnie… Czym jest storytelling oparty na danych? To nic innego jak pewien rodzaj perswazji:
Perswazja dla istnienia przedsiębiorstwa ma znaczenie nawet nie strategiczne, a krytyczne.
Podoba mi się to założenie. No bo jak skutecznie namawiać do działania, jeżeli nie korzysta się z perswazji? To ona jest podstawą wszelkich działań i skłania do realizacji celów. Perswazja to taka super moc w dzisiejszym świecie: niby wiem, że wszyscy się nią posługują, żeby skłonić np. do zakupu, ale i tak zazwyczaj poddaję się jej działaniu. Nawet jeżeli jestem świadoma jej wpływu na moje myślenie i działanie.
Wielka trójka storytellingu opartego na danych
Skuteczna prezentacja charakteryzuje się kilkoma niezbędnymi elementami. Oprócz wizualizacji i narracji, mamy jeszcze kontekst. I to ten ostatni aspekt odpowiada za 80% sukcesu opowieści danych. Dlaczego? Bo dzięki niemu wiadomo, kto jest odbiorcą, co będzie przedmiotem prezentacji i w jaki sposób analizować i komunikować dane.
Dużo jest odwołań do „tradycyjnego” storytellingu, który kojarzy nam się z opowieściami zawartymi w książkach. Powraca koncepcja tzw. łuku storytellingu Dykesa. Ale Autor przytacza też inne techniki budowy dobrej opowieści m.in. logikę Bing, Bang, Bongo czy Dave’a McKinseya.
Po kolei, jak po sznurku Autor prowadzi nas przez zawiłości konstruowania opowieści, daje przykłady dobrych i złych charakterów w biznesie, zwraca uwagę na docelowego odbiorcę treści i prezentuje wskazówki, które pomagają utrzymać przejrzystość komunikacji.
Jak się czyta książkę „Storytelling oparty na danych”?
Podoba mi się jasny układ książki i to, że Autor wspiera się konkretnymi przykładami w formie tzw. case study. Wiedza z danego rozdziału jest podsumowana na jego końcu, a dodatkowo można sprawdzić, ile z niej zostało w głowie, rozwiązując test wiedzy. Prosta, ale jakże angażująca interakcja z czytelnikiem, który zapewne będzie chciał zmierzyć się z faktem, ile udało mu się zapamiętać podczas czytania.
Sceptycznie podeszłam do tytułu książki, bo hasło „storytelling” jest modne i przyciąga uwagę. Miałam wrażenie, że to będzie tylko chwyt marketingowy, żeby sprzedać książkę. Na szczęście pozytywnie się rozczarowałam. Bo storytelling danych to nie tylko chwyt marketingowy, ale konieczność, jeżeli żyjemy wśród całej lawiny danych. Bez tej sztuki trudno jest zabiegać o uwagę decydentów. Storytelling to obecnie niezbędny element prezentacji i perswazji.
Jedna rzecz mocno zgrzyta: książka jest wydana jako czarno-biała, a autor w tekście kilka razy powołuje się na kolorowe wykresy, których… po prostu nie ma. Merytorycznie nie szkodzi to książce, ale jest to pewna niedogodność i uważam, że marnotrawstwo potencjału książki. Zabrakło po prostu… odrobiny koloru.
Zauroczenia, zaskoczenia, ciekawostki w książce „Storytelling oparty na danych”
Okazuje się, że storytelling oparty na danych ma wiele wspólnego z… copywritingiem. I można to w łatwy sposób wyjaśnić: w obu dziedzinach niezbędne jest stworzenie kontekstu i opowiadanie historii. To historie dają korzyści: pozwalają przekazywać informacje i zachowywać je dla innych. Mają też wpływ na myślenie i działanie osób, które je przyswajają.
W książce jest sporo bardzo praktycznych porad dotyczących przygotowywania prezentacji. Od tych najbardziej oczywistych pytań, na które szukamy odpowiedzi już na początku przygotowywania opowieści o danych:
- Jak przygotować wykresy, które są czytelne?
- Jak przygotować raport, który będzie przydatny?
- Jakie kolory stosować w wizualizacjach?
Są też trudniejsze pytania, na które też warto znać odpowiedzi:
- Skąd wziąć pomysł na opowieść i kiedy jej używać (spoiler: nie zawsze jest to potrzebne!)?
- Jak wykorzystać ChataGPTa w storytellingu?
- Jak korzystać z kokpitów menedżerskich?
i wiele innych.
Na końcu książki czeka nietypowa niespodzianka od Autora. Jak na warunki cyfrowe, jest to ciekawy sposób na przykucie uwagi. Nie chcę zdradzać, wolę, żeby każdy sam się zaskoczył, jak sięgnie po książkę.
Ulubiony cytat z książki „Storytelling oparty na danych”
W ostatnich wersach książki Autor tak się zwrócił do czytelnika:
Pamiętaj, że nauka storytellingu opartego na danych to proces, który wymaga praktyki.
Podoba mi się tutaj kilka rzeczy:
- Storytelling to nauka — i w obecnych czasach zyskuje na ważności, bo kto opowiada dobrze, ten łatwiej może przekonać innych do siebie i do swoich działań.
- Storytelling to proces — to nie jest moment, w którym wszystko nagle pojmiesz, ale właśnie proces, który wymaga czasu i zaangażowania.
- Storytelling wymaga praktyki — żeby być w tym dobrym, trzeba ćwiczyć (czyli stare dobre „Ćwiczenie czyni mistrza”).
Uczmy się, ćwiczmy i dajmy sobie czas na efekty. Najlepiej, czerpiąc z wiedzy Michała Szudejko i jego „Storytellingu opartego na danych”.
Tekst powstał przy współpracy z Wydawnictwem Helion, które udostępniło mi egzemplarz książki. Bardzo dziękuję!